Jak radzić sobie z trudnościami w relacji?

mgla1

Z czego wynikają trudności w relacji?

„Nie mogę z tobą wytrzymać!” – czy zdarzyło ci się wypowiedzieć, a może wykrzyczeć te słowa do bliskiej osoby? To nie jest informacja o osobie, do której te słowa kierujesz, tylko o tobie samej, o tobie samym. 

Trudności w relacji zazwyczaj nie wynikają z tego, że „to on jest zły” czy „to ona jest podła”. Wynikają z interakcji pomiędzy dwiema osobami – z tego trzeciego bytu, który tworzy się pomiędzy wami – tego obszaru, który nie jest ani „tobą”, ani „nim” czy „nią”, ale jest WAMI.
Nowa, niepowtarzalna wartość pojawia się przy zetknięciu waszych dwóch światów. Bo nie zapominajmy, że choć tworzycie relację, każde z was cały czas pozostaje osobnym, skomplikowanym kosmosem. 
 
Jeśli „nie możesz znieść” osoby, z którą jesteś w relacji (skupiamy się tutaj na relacji miłosnej, ale mechanizmy, o których tutaj mówimy, można odnieść do każdej innej bliskiej relacji: przyjaźni, koleżeństwa, związków rodzinnych), to warto zastanowić się nad własnymi potrzebami, możliwościami i granicami. Możesz zadać sobie kilka pytań:
 
– Jakie są twoje potrzeby w relacji?
– Czy ta relacja je spełnia? 
– Jakie są potrzeby drugiej osoby?
– Czy dbanie o potrzeby drugiej osoby w tej relacji jest w obrębie twoich możliwości? 
– Jakie są twoje granice? 
– Czy pilnujesz swoich granic w tej relacji?
 

Trudności w relacjach często wynikają z tego, że pozwalamy przekraczać nasze granice w dobrej wierze, bo sądzimy, że tak będzie dobrze dla związku czy dla tej drugiej osoby, na której przecież nam zależy. 

 
Bo tak sobie wyobrażamy bycie razem – jako poświęcanie się, „oddawanie się” relacji. Myślimy, że gdy się tak „oddamy”, to będzie dobrze. A tymczasem właśnie wtedy, gdy zaczynamy się poświęcać, pojawiają się schody. Bo zapominamy o sobie.

Czym jest bycie razem?

No dobrze, to o co właściwie chodzi w tym byciu razem? 

Relację miłosną można narysować jako dwa koła, które nachodzą na siebie, ale tylko w pewnej części. Dlaczego tylko w pewnej części? Bo niezmiernie istotne dla dobra związku jest, aby każda z osób go tworzących miała swój własny, stale pielęgnowany świat. Wtedy wnosi do relacji coś ważnego i niepowtarzalnego. I jednocześnie zachowuje coś dla siebie, coś, co pozwala jej pamiętać, że nadal jest sobą, a nie tylko częścią relacji. I dzięki temu ma szansę uniknąć przekraczania własnych granic. 
 
Ale skąd właściwie wiedzieć, jakie są moje granice?
Żeby poznać swoje granice, dobrze jest cały czas poznawać samą siebie, samego siebie. Dzień po dniu zdobywać samowiedzę, i choć żadnych szkolnych ocen się za to nie otrzymuje, to zwiększa się swoją szansę na szczęśliwe życie. Jakie mam umiejętności? ograniczenia? potrzeby? preferencje? Jak wygląda dla mnie niezależność, co ona dla mnie znaczy, na ile jest istotna w moim życiu? W jaki sposób chcę się rozwijać, i jak mogę to robić? 
 
Gdy poznaję samą siebie, samego siebie, to uczę się siebie rozumieć, a co za tym idzie, akceptować: moje mocne i słabe strony. I dopiero wtedy mam szansę zmienić się tak, jak tego pragnę. Bo, jak głosi paradoksalna teoria zmiany Arnolda Beissera, możemy dokonać zmiany dopiero wtedy, gdy staniemy się naprawdę sobą. 
 
Jak to osiągnąć? Warto być dla siebie jak dobry rodzic – nawet, jeśli nie miało się dobrego dzieciństwa, można teraz wziąć sprawy w swoje ręce i zadbać o siebie, wręcz się sobą zaopiekować. Dbać o siebie, wybaczać sobie błędy, dogadzać sobie (tak! dogadzać sobie!) – czy to nie brzmi wspaniale? A jeśli jest się dobrą, dobrym dla siebie, łatwiej być dobrą, dobrym dla innych – banalne, ale działa.  

 

Jak się porozumieć?

couple1

Bo przecież do tego sprowadza się satysfakcjonująca bliska relacja – że jesteśmy dobrzy dla siebie nawzajem. Tylko tyle i aż tyle. 

W byciu dla siebie nawzajem dobrymi bardzo pomaga komunikacja pozbawiona przemocy, otwarta, skupiona na potrzebach obu osób. Taka, w której każda z osób na własną rękę dba o swoje granice. I wtedy mogą wspólnie zastanawiać się nad tym, jak w relacji zaspokajać potrzeby obojga. 

Skuteczna komunikacja opiera się na mówieniu o faktach, emocjach, potrzebach – bez oceniania, oskarżania, szukania winnych. Bo komu to ocenianie pomoże? Tak naprawdę nikomu. Ani osobie, z którą jesteś – ją tylko może wpędzić w zły humor – ani tobie, bo poczucie wyższości, poczucie, że to ktoś jest winny, nie ja, trwa krótko, a potem zostaje niesmak. Albo pojawiają się kolejne problemy w relacji, wywołane brakiem partnerstwa.

Dlatego następnym razem, gdy do bliskiej osoby zapragniesz krzyknąć „Nie mogę z tobą wytrzymać!”, spróbuj wziąć głęboki wdech i powiedz o faktach i o swoich emocjach: „Ciężko mi z tym, co robisz”. I o potrzebach: „Byłoby mi dużo łatwiej, gdybyś…”.

Może to będzie pierwszy krok do tego, żeby zaczęło wam być razem prościej, łatwiej, lepiej? Żeby trudności w relacji było choć trochę mniej, a zaczęło się pojawiać więcej bliskości, zrozumienia, akceptacji. Czy to nie brzmi dobrze? 

Nad tym właśnie pomagam pracować podczas spotkań z klientkami i klientami. Nad poznaniem samych siebie, swoich potrzeb, możliwości i granic. Nad komunikacją w relacjach. 

Tomasz Nalewajk

 

UWAGA: W artykule pominąłem sytuacje, w których w relacji jest bardzo poważny problem, albo jedna z osób w relacji ma bardzo poważny problem (stosuje przemoc, ma problemy psychiczne) – w takich wypadkach warto skierować się bezpośrednio do specjalisty psychiatry lub odpowiednich instytucji.